niedziela, 17 grudnia 2017

5 powodów, dla których nie lubię Warszawy (II)

21.08.17.
     Dzisiaj nie wydarzyło się nic wyjątkowego. Większość dnia spędziłam oglądając Netflixa.  Zmieniłam status na fejsbuku na ,,wolny". Wypiłam za dużo kawy. Zbliża się czwarta w nocy, na dworze jaśnieje, a kofeinowe poddenerwowanie zmieszane z przeprowadzkowym stresem nie pozwalają mi spać, więc piszę.
Nie lubię Warszawy. Zrobiłam na szybko listę powodów, dlaczego:
1. moja matka tam mieszka;
2.  facet mojej matki tam mieszka;
3. ul. Wiejska;
4. Warsaw Shore;
5. no i ostatni, najważniejszy powód: zostałam zmuszona by w niej zamieszkać. W klasie maturalnej. 400 kilometrów od miejsca, w którym się urodziłam i wychowałam.

22.08.17.
      O siódmej obudził mnie dzwonek do drzwi. Przywitała mnie w nich Małgorzata - podwładla a.k.a. niewolnica mojego ojca.
- Co tym razem kazał Ci zrobić? - spytałam, przepuszczając ją w drzwiach.
- Mam pomóc Ci się pakować - odparła sucho i od razu poszła do kuchni. Westchnęłam i podążyłam za nią wzrokiem.
- Oczywiście ojciec mnie nie uprzedził - burknęłam pod nosem, nasłuchując krzątaniny Małgorzaty. Wstawiła wodę i zaczęła przetrząsać szafki.
Ziewnęłam przeciągle i potarłam oczy. W pierwszej chwili rozważałam powrót do łóżka, w końcu prawie nie spałam tej nocy, ale przyjemny, gorzki zapach zwabił mnie do kuchni.
- Powinnaś doceniać to co masz - powiedziała Małgorzata, zerkając na mnie z ukosa.
- Bardzo doceniam tę kawę, dziękuję - uśmiechnęłam się i pociągnęłam łyk.
- Mówię o twoim ojcu - odparła z dezaprobatą.
A więc - pomyślalam - powinnam być wdzięczna za to, że się ze mną nie liczy i traktuje mnie jak bezwolne dziecko?
- Potraktuj to jako szansę na rozwój. Ile można tkwić w strefie komfortu? - dodała po chwili i w milczeniu zabrała się za zabezpieczanie ceramiki. Nie odpowiedziałam na to. Dopiłam kawę i zabrałam się za pakowanie.

2 komentarze:

  1. Samą Warszawę da się lubić - to moje miasto, w którym w zasadzie sie wychowałam. Jednak poprzez skojarzenia z życiem i osobami mozna nie znosić jakiegos miejsca. I to jest zrozumiałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasto jak miasto. Byłoby całkiem do zniesienia, gdyby nie punkt 1. :)

      Usuń